„Zbyt mało wiem by być niekompetentnym.”

Woody Allen

Przeciętny klarnecista jazzowy

Cała prawda o autorze

… a przynajmniej jego wizja samego siebie, czyli autopromocja po polskiemu.

Poznaj Borciugnera

Za górami, za lasami …

Metryczka

Imię i nazwisko: Rafał Borawski
Urodzony: lata 70-te poprzedniego stulecia
Miejsce zamieszkania: gdzieś pod Stolycom
Wykształcenie: wyższe na kierunku „Sztuki nadobne i dobra zabawa” (czytaj: bezużyteczny humanista)
Największe osiągnięcie: zbałamucenie Szanownej Małżonki oraz posiadanie potomka najwyższej próby

Borciugner Prywatnie

Samiec Alfa a rebours, czyli Pan Domu jedynie z nazwy.

15+

Lat w związku

13+

Wiosen bycia ojcem

100%

Satysfakcji

Ilona Borawska

Szanowna Małżonka

Jak na technika-magika, na którego stara się pozować, wyjątkowo marnie sobie radzi z podstawowymi domowymi czynnościami w tym zakresie. Zwykła wymiana żarówki stanowi dla niego nie lada wyzwanie. Na szczęście typ pantoflarza, więc póki co trzymam go w domu.

Mateusz Borawski

Nadobny potomek

Protoplasta jest w porządku. Wiem co mówię, bo znam go całe życie. Do tego ma słabość do mnie, co skrzętnie staram się wykorzystać przy byle okazji. No i fan nowych technologii z czego również mogę czerpać profity. Gorąco polecam.

W zasadzie to ludzie wołają za mną Rafał, zaś Borciugner to ksywska, którą wymyślił mój kolega na studiach, znając moje zamiłowanie do pewnego typu lektur. Z jakiś powodów się ona jednak nie przyjęła, ale szukając pomysłu na nazwę tego bloga jakoś ten przydomek cały czas za mną chodził i tak już zostało.

Skoro już przy latach mojej beztroskiej młodości jesteśmy, to wspomnę, iż dzieckiem będąc dużo bardziej pociągały mnie nauki nazywane humanistycznymi, choć z tymi bardziej ścisłymi problemu raczej nie miewałem, wszak maturę i egzaminy na studia z dobrym skutkiem pisałem z matematyki właśnie. Na szczęście z czasem mi przeszło i obecnie dużo bardziej niż wynurzenia tego czy innego myśliciela zajmują mnie nowe technologie. Natomiast z tego młodzieńczego okresu błędów i wypaczeń została mi łatwość pisania, co postanowiłem wykorzystać na potrzeby tego bloga.

Zawodowo czuję się spełniony jednak w tym złym sensie tego słowa, czyli żyję w poczuciu, że oto osiągnąłem sufit mojej korporacyjnej kariery, gdyż nie mam już sił oraz ambicji, by piąć się po kolejnych jej szczeblach. Na szczęście z nawiązką rekompensuje mi to życie rodzinne, ponieważ jestem dumnym posiadaczem cudownej żony i fantastycznego synka.